A zaczęło się tak słabo...
O 5 rano pobudka...
Najmłodsza córka się najadła i myślałam, że zaśnie spokojnie jak zawsze, ale nie.. do 9 rano wisiała na piersi, a ja nie mogłam nic zrobić... ale przynajmniej jedną ręką udało się zjeść śniadanie.
Mąż na służbowym wyjeździe. Na szczęście babcia z dziadkiem wprowadzili się na czas jego nieobecności. Amelka przy każdej próbie oderwania od cycusia zanosiła się płaczem, a tu jeszcze 3 dzieci czeka, żeby się nimi zająć i wyprawić do przedszkola.
Z bezsilności zaczęłam ryczeć...
Bo najgorsza w tym wszystkim jest własnie bezsilność.
Że nie ogarniam.
Że nie poświęcam wszystkim dzieciom tyle czasu ile trzeba. Ile one potrzebują.
A jak już ciśnienie ze mnie zeszło. To wszystko zaczęło się układać.
Amelka zasnęła. A ja umyłam zęby, wykąpałam się, ugotowałam zupkę, ogarnęłam domek.
Udało się zagrać ze starszymi siostrami w grę planszową. Wspólna zabawa, śmiech. A wieczorem wykąpałam Lenkę :) Powygłupiałyśmy się w wodzie i mogłam położyć ją spokojnie spać.
To już mega sukces :)
Takie proste czynności a tyle radości :)
Dla większości ludzkości umyte zęby czy kąpiel w ciszy to nic szczególnego, a dla matki 4 córek to święto :) Prawdziwe święto!
Czasem warto odpuścić, popłakać nawet - u mnie poskutkowało!
Córka wyczuła, że mama jest w słabym punkcie, że nie wie jak dać radę... i co? POMOGŁA :)
Jej serduszko więcej rozumie niż matce się wydaje, ona mnie przecież kocha! A ja ją jeszcze mocniej... Je wszystkie mocniej :*
Teraz moje kobietki śpią, a ja mam tyle sił po tym dniu, że właśnie siedzę i piszę sobie...
Anginę przegoniłam i czuję się duuużo lepiej.
Oby jak najwiecej takich dni :)
Bo najczęściej bywa i tak, jak na zdjęciu poniżej :)
źródło: http://miahome.pl/produkt/szyld-to-do
Dobranoc!!!
Oj tak, bywa, że człowiek miewa zły początek dnia i jakże mile się rozczarowuje, gdy wieczorem ocenia go całkiem nieźle, oby więcej takich dobrych zdarzeń, trzymam kciuki, ja miałam tylko 3 córki ale tez momentami miałam po kokardę wszystkiego ;))
OdpowiedzUsuńuściski!
Ja przy moich 2 synkach czasami wysiadam. Jeden ma prawie 5 drugi 3 lata i są chwile, ze chcą wszystko na raz. Jest wielki ryk i czasami muszę wyjść do innego pokoju, by opanować emocje. Jak urodziłam młodszego, bywało, że mój prysznic, był ekspresowy- sama nie wiem jak to ogarniałam. Mój mąz wówczas pracował w Holandii, wyjeżdżał na 3 - 8 tyg.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i wspieram z całych sił!!! Oby wiele było tych fajnych dni :D
Proza dnia codziennego. Bywa męcząca, ale póki dostrzegamy chwile szczęścia -jest dobrze. One wynagradzają całe zło.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ślę ...dla wszystkich dziewczynek :)