Siedzę przed laptopem i zaczynam pisać po raz setny to samo zdanie... zaraz potem je kasuję..
... bo nawet nie mam słów by opisać, wyrazić to co czuję...
Kilka dni temu moja siostra wysłała mi zdjęcie Okruszka... który urodził się w 25 tygodniu ciąży...
waga 650g dlugosc okolo 30cm...2 punkty w skali Apgar... jego stan był bardzo ciężki ale od pierwszych chwil życia... zaczął WALCZYĆ!
To jest Marceli jeden dzień po porodzie...
Karola (mama Okruszka) pisze pamiętnik i opisuje w nim lepsze i gorsze dni... dzieli się przeżyciami... wkleja zdjęcia Maleństwa...
Ale kiedy się go czyta, uderza przede wszystkim niewyobrażalna MIŁOŚĆ jaką pokochała od pierwszych chwil życia swojego upragnionego synka...
Tak często pisze jak bardzo go kocha, że jest z niego dumna, jak pragnie go przytulić, że nie moze się doczekać kiedy wróci do domku i zobaczy swój piękny nowy pokój, który przygotował dla niego TATO!
Czytałam to wszystko tak mocno wzruszona, że trudno było opanować łzy...
Marceli oddychał przy pomocy respiratora, karmiony przez sondę... co nie wygląda zbyt przyjemnie...Pełno rurek, sprzetów i aparatur...
Ale tego się nie widzi... To wszystko jest na drugim planie... Ja na zdjeciach widzę po prostu CUD! Maleńki CUD! Boży CUD!
Mam 4 dzieci i mogę sobie tylko wyobrazić co czują rodzice patrząc na swoje dzieciatko...
Kiedy nie mogą go wziać w ramiona, nawet mówić do niego nie mogli przez jakis czas... Ale dają radę! Nie brakuje uśmiechu i niesamowitej radości z każdego nowego dnia, z każdego grama na wadze!!!
Cóz mogę Wam powiedzieć... Jesteście niesamowici! Dzielni jak Wasz OKRUSZEK!
Po prawie 3 tygodniach... Mogli dotknąć synka... To słowa jego Mamy...
" czekalam na to 18 dni...w koncu moglam dotknac, potrzymac za raczke mojego Okruszka :)
Boze, takie emocje, reka mi sie trzesla, balam sie zeby nie zgniesc tych malutkich paluszkow...cos cudownego...ciekawe czy jutro z mezem bedziemy mogli dotknac malego... "
Może wygląda jak Okruszek... Ale jest WOJOWNIKIEM!!! Pokazuje nam dorosłym jak być silnym! Jak walczyć! Jaką moc ma Miłosć! Ze nie można się poddawać...
Wiecie o czym jeszcze pomyślałam, kiedy zobaczyłam śliczną twarz Marcelego...
Że do 25 tygodnia ciąży... można zgodnie z prawem zamordować swoje dziecko...
Teraz spójrzcie na niego... I niech mi ktoś powie teraz, ze to płód, zlepek komórek, ze to jeszcze nie dziecko!!!! Egoiści!!!Nie chcę sie rozpisywać na ten temat teraz... pewnie wrócę do tego za jakiś czas... bo płakać mi się chce nad losem tych wszystkich dzieci... a zarazem czuję ogromna złosć i bezradność...
Bo one chcą żyć!
W ostatnich dniach Maleństwo jest kładzione na piersi mamy, tzw. kangurowanie... Moze posłuchać jej serduszka i poczuć ciepło kochanego ciała... A mama płacząc śpiewa mu kołysanki!
Ratują go maszyny, lekarze, inkubator, respirator itd.
Ale ja i tak wierzę... Ja to wiem! Że on rośnie, walczy o każdy dzień życia bo... czuje się kochany!!!
Bo wie, ze czeka na niego MAMA I TATO!
Dedykuję Wam ten film, który nakręcił tato wcześniaka, który urodził się w podobnym tygodniu jak Okruszek!
Wierzę, że za rok będę mogła wkleić na bloga zdjęcie jak Marceli dmucha jedną świeczkę na torcie i złożyć mu życzenia... A właściwie powiedzieć mu DZIĘKUJĘ... za piękną lekcję życia, za łzy wzruszenia i mnóstwo refleksji, które mi podarował...
Życzę Wam ogromu sił i zdrowia... Bo miłości Wam na pewno nie zabraknie!
Trzymaj się Kochany!!! I walcz!!!
Dziękuję Mamie Okruszka za zgodę na publikację zdjeć i mozliwość napisania tych kilku zdań na blogu.
Jesteś moim BOHATEREM :)