KIEDY ZOBACZYŁAM TEN PRZEPIS NA BLOGU U KASI O TU ...
TO NAPISAŁAM JEJ W KOMENTARZU, ŻE NA 100% WYPRÓBUJĘ PRZEPIS..
I DOTRZYMUJĘ SŁOWA.
DESER ROBIŁAM I JADŁAM PIERWSZY RAZ W ŻYCIU.
DLATEGO PIERWSZĄ ŁYŻECZKĘ PRÓBOWAŁAM BARDZO OSTROŻNIE :))) HAHAHA
ALE TEN SMAK TO POEZJA!!!
UŻYŁAM DO DESERKU JAJEK OD GOSPODYNI, I JEGO KOLOR WYSZEDŁ PRZEŚLICZNY, TO CHYBA IM ZAWDZIĘCZA TAK PIĘKNY ŻÓŁTY KOLOR :)
TAK JAK RADZIŁA KASIA ZJADŁAM GO DOPIERO NA DRUGI DZIEŃ :)
POLECAM WSZYSTKIM!
KASIA CZEKAMY NA WIĘCEJ WSPANIAŁYCH PRZEPISÓW :*
przepraszam za jakość zdjęć, ale robione telefonem
i moja najmłodsza córcia, też spróbuje deserku wraz z mlekiem mamy :*
Przepis na 4 porcje:
400 ml śmietanki 36 %
laska wanilii
4 żółtka
50 g cukru
Do garnka wlać śmietankę, wrzucić przekrojoną wzdłuż laskę wanilii (ja zrobiłam tym razem bez wanilii), zagotować, po czym odstawić na kilka minut.
W tym czasie wymieszać żółtka z cukrem. Uważać jednak, żeby się nie napowietrzyły! Nie chcemy bąbelków w kremie.
Nagrzewamy piekarnik do ok 120 stopni, już za chwilkę będzie nam potrzebny.
Nadszedł czas połączenia składników. Pamiętajmy, że śmietanka jest jeszcze gorąca i nie możemy wlać jej od razu, bo żółtka się zwarzą. Proponuję zacząć od jednej łyżki. Wlewamy powolutku cały czas mieszając żółtka. Następnie druga łyżka, trzecia... i możemy wlewać resztę cienkim strumyczkiem. Mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Jeśli tak, jak ja lubicie crème brûlée bez jakichkolwiek bąbelków, proponuję uderzyć miską o blat. Zbędne potwietrze wyskoczy z kremu ;))
Wlewamy krem do naczynek żaroodpornych i umieszczamy w uprzednio nagrzanym piekarniku na godzinę. Po tym czasie zwykle krem jest już "upieczony". Jeśli jednak korzystacie z wyższych naczynek, niż ja, może to wymagać troszkę dłuższego czasu. Crème brûlée nie może być rzadki.
Po wyjęciu z piekarnika studzimy i umieszczamy w lodówce na jakieś 3-4 godziny (a najlepiej podobno na drugi dzień - i ja tak zrobiłam).
BON APPETIT!!!
Nie wiem, czy najlepiej na drugi dzień, ale ja tak zwykle robię hihihi ;)) Hihihi cieszę się, że Ci smakowało!! :) Twoja córcia jest przeurocza!! :)
OdpowiedzUsuńwiesz.. wolałam nie ryzykować :)
Usuńczytałam przepis 10 razy, żeby niczego nie popsuć :)
a smakuje na serio super, fajny przepis jak się spodziewamy gosci, mozna ich czymś zaskoczyć :)
dodałam zdjęcia jeszcze dwóch pozostałych córeczek, żeby im przykro nie było :)
Usuńwłaśnie teraz patrze i tak mi się wydawało... że chyba przeoczyłam?! To nieożliwe, wszystkie trzy przecudnej urody. Jak się robi takie ładne dzieci? ;)) Ja to mam ciągle przed sobą hihihi
Usuńnic nie przeoczyłaś :)
Usuńa przepis na dzieci??
niby mam trójke ale nie wiem :P hhaha
chyba trzeba być po prostu mocno zakochanym :))))
no wszystko przed Tobą :)
;))
Usuńwygląda pysznie...też muszę się skusić i zrobić:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
warto warto :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWyglada pysznie, jestem wiec pewna , ze i tak smakuje:)
OdpowiedzUsuńPoezja samku
Pozdrawiam cieplutko
Jest słodki i pyszny:)
UsuńTo taki deser którym można się delektować :)
No wiesz siostra i mnie nie zaprosiłaś na takie pyszności :D
OdpowiedzUsuńCzeka na Ciebie w lodowce :*
UsuńWpadaj :*
Oj nie jadłam, ale wygląda pysznie, sama nazwa juz zachęca;))
OdpowiedzUsuńDziewczynki urocze...
Pozdrawiam cieplutko
brzmi tak bardzo elegancko :)
Usuńdziewczynki kochane słodziaki :)
przepis juz sobie skopiowalam, bo kochamy ten deser, zaskocze meza w weekend!!!
OdpowiedzUsuńbuzka!
wygląda niesamowicie!
OdpowiedzUsuń